Od dłuższego czasu w Niemczech myślą nad tym, jak zredukować wypadki powstałe w skutek skręcania w prawo przez ciężarówki. Do tej pory szukano rozwiązania w kamerach oraz czujnikach obserwujących „martwe pole”, jednak trudno wymóc na tysiącach firm transportowych zakup takich urządzeń.
Upowszechnienie kamer i czujników wiąże się z miliardową inwestycją lub wymaga czasu. Istnieją plany, by od 2024 roku weszły one do obowiązkowego wyposażenia samochodów ciężarowych, a do tego czasu Niemcy przygotowują rozwiązanie zastępcze.
Andreas Scheuer, niemiecki minister ruchu drogowego, zaproponował wprowadzenie nowego ograniczenia prędkości. Miałoby ono obowiązywać pojazdy o DMC powyżej 3,5 tony, tylko w terenie zabudowanym i tylko przy skręcaniu w prawo. Mowa o limicie do 7 lub 11 km/h.
Rządowi eksperci są przekonani, że dopiero przy tak niskiej prędkości pieszy lub rowerzysta będzie mógł uniknąć potrącenia. Natomiast jeśli już do niego dojdzie, to przy 7 lub 11 km/h nie powinno być tragicznych skutków.
Mandat za niezastosowanie się do przepisu ma wynosić 70 euro plus jeden niemiecki punkt karny. Osiem takich punktów wiąże się z zakazem prowadzenia na co najmniej sześć miesięcy. Nowe ograniczenia prędkości mogą wejść w życie jeszcze przed końcem 2019 roku.